11 lipca 2011

Seria Inglotowa Część VIII - twarz



To już ostatnia część w której pokażę wam wkłady do twarzy. Jak na razie mam tylko dwa, ale planuję powiększyć kolekcję :)

Róż ma numer 85. Dostajemy 7g produktu co moim zdaniem jest sporo. Kolor jest dość ładny, taki ceglany. Raczej dla osób o ciemniejszej karnacji, choć właściwie użyty będzie dobrze wyglądać na każdym. No właśnie, dobrze użyty - tutaj pojawia się problem ponieważ róż jest tak szaleńczo napigmentowany, że oswojenie go jest niemalże niemożliwe. Próbowałem go na różne sposoby różnymi pędzlami i jest ciężko. Jedyne co pozwala go opanować to wycieranie pędzla w rękę przed użyciem, ale tu też trudno znaleźć złoty środek, tak by nie zostawić za dużo na pędzlu, ani też nie zetrzeć wszystkiego. Nawet duo fibre nie sprawdza się najlepiej. Z nim naprawdę trzeba uważać, jest mocny i agresywny, łatwo o plamy, smugi, trudno się rozciera. Poza trudnościami z nakładaniem wszystko inne na plus - innych zarzutów nie mam i poza tym polecam :)

Puder to AMC 52, dostajemy 13g produktu. Jest to nieco ciemniejszy kolorek, który mi służy za bronzer. Jest to ładny, karmelowy odcień. Wygląda naturalnie, jest odpowiednio napigmentowany i dobrze się rozciera. Niestety (tak jak i róż) dość silnie pyli co mi przeszkadza.




















Pozdrawiam,
William Rhinestone

1 komentarz:

  1. Róż nie w moim kolorze, ale bronzer - na zdjeciach wyglada świetnie.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...