Ogólnie rzecz biorąc totalnie zapomniałem o bondi beach z essence i tak spacerując po centrum handlowym, właściwie powoli kierując się do wyjścia z przyzwyczajenia zahaczyłem o Douglasa. Generalnie nie wiem czy to moje skrzywienie umysłowe czy to ten sklep, ale praktycznie w cale tam nie kupuję, aczkolwiek zawsze muszę się tam przejść bo jak dzieci do cukierków, a pszczoły do miodu lgnę do wszelakich okazji i promocji co nie zawsze kończy się dobrze dla mnie i mojego portfela no, ale co zrobić. Zakupy są tańsze od psychoterapeuty :) Więc zachowawczo i mimowolnie tam wchodzę bo, a nóż coś mi się trafi. I tak po półtorej minuty oglądania wyjątkowo ubogiej oferty męskich perfum (szczególnie w porównaniu do damskiej sekcji) stwierdziłem, że mi wystarczy już tej nieprzyjaznej aury sklepu. Jednak w sephorze lepiej się czuję, drażni mnie parę rzeczy, ale promocje i śmieszne Panie z którymi miło się rozmawia (niekoniecznie w celach porady kosmetycznej, bo tutaj wiedzę zazwyczaj mają średnią) stawiają S. daleko przed D. No i tak myślę o wyjściu, ale jeszcze przejdę sobie obok essence i tutaj mym oczom objawiło się bondi beach. Stand był dziwnie wybrakowany, gdyż zostały tylko dwa lakiery, jedna jaśniejsza paletka natomiast reszta - pudry, linery, pędzelki i żele były prawie wszystkie. Skusiłem się od razu na puder który z nieznanych przyczyn był moją chciejką od początku, no i tak rozmyślałem nad linerem turkusowym, bo czy ja go kiedykolwiek na kimkolwiek użyję ? a co mi tam, jak wszyscy mają i się jarają to też wezmę. Teraz żałuję, że nie wziąłem pędzelka (tym bardziej po tym co napisała Just), ale jak bb dotrze w końcu do 'mojej' drogerii to pewnie się jeszcze skuszę. Tak, ja również nie sądzę, że obecność tej całej opowieści jest normalna, ale niesamowita burza jaka dziś była, która spowodowała, że moją ulicą płynęła rzeka do pół łydki, co z kolei spowodowało korki, gaśnięcie samochodów i gubienie numerów rejestracyjnych sprawiło, że mam dziś dobry humor. Ja wiem, że miłego to tu nic nie było, ale co zrobić, że uwielbiam burzę. Między innymi mój tata zgubił numery rejestracyjne, więc nie muszę mówić, że zabawa była przednia ! :D Deszcz, rzeka na ulicy, samochody próbujące się przedostać, kilkoro nieszczęśników szukających swoich tablic, kilkoro innych próbujących odpalić samochód i ja z tatą szukający jego numerów. Najzabawniejsze jest to, że zanim udało nam się znaleźć nasze, wyłowiliśmy 4 inne blachy :D Jeden facet podwinął spodnie i w garniturze na bosaka szukał swoich. :D
No, ale wydaje mi się, że pora skończyć bezsensowne historie na które miejsca tu nie ma więc lećmy do jakiś konkretów.
No, ale wydaje mi się, że pora skończyć bezsensowne historie na które miejsca tu nie ma więc lećmy do jakiś konkretów.
Jak już wspomniałem z bondi beach skusiłem się na turkusowy eyeliner i puder brązujący, który mimo, że ma odrobinkę pomarańczki to dość ładnie wygląda, jest bardzo fajnie, delikatnie napigmentowany, do tego ani trochę nie pyli, więc aplikacja jest po prostu świetna. Niestety nie ma nigdzie składu, więc zostaje mi tylko czekać na to czy mnie zapcha, czy nie. Nie mam pojęcia dlaczego, ale bronzery bardzo lubią mnie zapychać.
Sephorowo dość grzecznie, kusiło mnie pare rzeczy, szczególnie róże w płynie z MUFE, ale jakoś nie dalem się skusić więc tylko pędzelek duo fibre. Jest bardzo malutki więc w życiu nie dałbym za niego 100zł, ale na promocji sie opłacało. Jest dośc dobry, potrzebny mi był właśnie taki mały duo fibre. Poza nim balsam do ust z Yes To Carrots. Cytrusowy, tym samym mam chyba już wszystkie smaki balsamów do ust z Yes To Carrots. Czy są aż tak rewelacyjne ? NIE, ale mają w sobie coś co sprawia, że je uwielbiam, szczególnie kiedy są w promocji ;)
W H&M znów skusiłem się na mgiełkę do ciała, którymi lubię psikać w samochodzie, żeby szybko odświeżyć powietrze, a delikatne i lekkie zapachy mgiełek idealnie się do tego nadają. Poza tym waniliowy krem do rąk.
Sephorowo dość grzecznie, kusiło mnie pare rzeczy, szczególnie róże w płynie z MUFE, ale jakoś nie dalem się skusić więc tylko pędzelek duo fibre. Jest bardzo malutki więc w życiu nie dałbym za niego 100zł, ale na promocji sie opłacało. Jest dośc dobry, potrzebny mi był właśnie taki mały duo fibre. Poza nim balsam do ust z Yes To Carrots. Cytrusowy, tym samym mam chyba już wszystkie smaki balsamów do ust z Yes To Carrots. Czy są aż tak rewelacyjne ? NIE, ale mają w sobie coś co sprawia, że je uwielbiam, szczególnie kiedy są w promocji ;)
W H&M znów skusiłem się na mgiełkę do ciała, którymi lubię psikać w samochodzie, żeby szybko odświeżyć powietrze, a delikatne i lekkie zapachy mgiełek idealnie się do tego nadają. Poza tym waniliowy krem do rąk.
Następnie zakupiłem sobie moje 3 pierwsze produkty z Got2b. Puder na którego szał był niedawno, a ja oczywiście spóźniony ;), lakier do włosów i spray ochronny. Puder działa bardzo fajnie, aczkolwiek to co robi z włosami jest niesamowicie nieprzyjemne w dotyku, szczególnie dla osoby takiej jak ja, która często dotyka włosów. Lakieru jeszcze nie używałem, ale plus za wyjątkowo prosty i tradycyjny korek. Moje ostatnie lakiery miały bardziej udziwnione korki, mistrzem dziwności jest schwarzkopf silhouette fioletowy dodający objętości. Taki prosty korek to miła odmiana. Spray muszę poużywać dłużej, ale już wiem, że to co pisali inni jest prawdą - trochę skleja i ma specyficzny, acz ładny zapach.
G'day mate - żel do mycia twarzy i peeling, takie niby specjalne przed goleniem ;) Mają fajny zapach, nie jakiś chamsko męski, cytrusowy bardziej. Na razie trudno mi powiedzieć coś więcej.
Method bloq ethernal optimist shave cream - krem do golenia, urzekło mnie udziwnione opakowanie, był jeszcze miętowy, ale cytrusowy ładniej pachniał. Jeszcze nie używałem więc nic nie powiem. Zdaniem producenta ma mi zapewnić dobry początek dnia, szczególnie kiedy wstanę lewą nogą - ciekawe ;)
James Brown London Scandalous - szampon wyjątkowo nawilżający. Wiadomo, że sam szampon wiele nie zrobi, ale jakoś mnie skusił. Co miłe jak na szampon nawilżający jest to, że nie jest przepchany silikonami. Muszę się jeszcze przyjrzeć, ale widziałem tylko jeden gdzieś bliżej końca.
Miło, jeśli przebrnęliście przez tą powieść ;)
Pozdrawiam,
William Rhinestone
G'day mate - żel do mycia twarzy i peeling, takie niby specjalne przed goleniem ;) Mają fajny zapach, nie jakiś chamsko męski, cytrusowy bardziej. Na razie trudno mi powiedzieć coś więcej.
Method bloq ethernal optimist shave cream - krem do golenia, urzekło mnie udziwnione opakowanie, był jeszcze miętowy, ale cytrusowy ładniej pachniał. Jeszcze nie używałem więc nic nie powiem. Zdaniem producenta ma mi zapewnić dobry początek dnia, szczególnie kiedy wstanę lewą nogą - ciekawe ;)
James Brown London Scandalous - szampon wyjątkowo nawilżający. Wiadomo, że sam szampon wiele nie zrobi, ale jakoś mnie skusił. Co miłe jak na szampon nawilżający jest to, że nie jest przepchany silikonami. Muszę się jeszcze przyjrzeć, ale widziałem tylko jeden gdzieś bliżej końca.
Miło, jeśli przebrnęliście przez tą powieść ;)
Pozdrawiam,
William Rhinestone
Zazdroszczę eyelinera *.*
OdpowiedzUsuńNiestety u mnie nie ma douglasa. ;(
Ja nie cierpię Douglasa.Za sztywna atmosfera i Panie oblepiqjące klienta z każdej strony...;/
OdpowiedzUsuńJa tez musze zawsze kontrolnie przejsc przez Douglasa i Sephore, bo inaczej by mnie skręciło;)
OdpowiedzUsuńTez mam ten turkusowy liner z BB, jeszcze nie probowany na oku, ale wygląda na świetny. Z tych rzeczy mam tez osławiony puder do wlosów, to prawda że wlosy są strasznie nie miłe w dotyku.
Ja też wolę jednak Sephorę od Douglasa - mają dużo promocji (chociaż mogłoby być więcej :-) ) i atmosfera lepsza. Zawsze robię obchód, ale oprócz D. i S. zaliczam jeszcze Rossmanna lub Superpharm :-D.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak Ci będzie służył liner Essence. Nie potrafię sobie z tymi żelowymi Essence i Catrice poradzić, blakną, nierówno rozkłada się pigment i najgorsze, że odbijają się na powiece. Ale uwielbiam je jako kremowe cienie lub bazę pod cienie. Kupiłam brąz z Bondi Beach (na turkus się nie załapałam) i jestem zachwycona, wygląda pięknie w połączeniu z dowolnym kolorem - od neutralnych po jaskrawe.
Co do pudru Got2b staraj się używać go w jak najmniejszej ilości. Ja też ciągle dotykam włosów i początkowo nie mogłam się przyzwyczaić, że są takie dziwne, jakby brudne. Ale im mniej się go nakłada tym mniej nieprzyjemnych wrażeń, a efekt stylizacyjny nadal jest.
To widzę, że nie jestem sam w odczuciach Douglasowych :)
OdpowiedzUsuńNo fakt, promocje w S są fajne, ale mogłyby być dużo lepsze - szczególnie jak się porówna zagraniczne oferty...
Fajne zakupy:)
OdpowiedzUsuńZostałeś otagowany http://anonimowoopieknie.blogspot.com/2011/07/tag-one-lovely-blog-award.html :)
Dziękuję za TAG :)
OdpowiedzUsuńHahaha, rozbawiła mnie opowieść o burzy :) ja też lubię.
OdpowiedzUsuńMam ten eyeliner z Essence i podoba mi się kolor. Ogólnie jestem fanką takiej formy eyelinerów, a za tę cenę to już w ogóle ;)
Byłam kilka dni temu w h&m i te mgiełki, które pokazujesz na zdjęciu były w tak makabrycznym stanie, że oo... Wszystkie się lepiły od brudu lub miały wokół nakrętki milimetrową warstwę kurzu (sic!). Ble. Ostatecznie skusiłam się na inną mgiełkę, tę w przezroczystym, kolorowym flakoniku (chociaż znalezienie zabezpieczonej folią i nierozlanej sztuki też graniczyło z cudem). Omg, ale się rozpisałam, a chciałam jeszcze dodać, że got2be faktycznie daję straszny efekt w dotyku, ale wizualnie jestem zachwycona :3