28 lipca 2011

Catrice Urban Baroque Illuminating Powder



Bardzo podoba mi się opakowanie. Jest proste, cienkie, ma ładną aplikację i lusterko. Nie lubię przeźroczystego plastiku, w jakiejkolwiek postaci. Lusterko co prawda nie jest jakiejś boskiej jakości, ale jest całkiem całkiem. Niestety nie ma składu. Szkoda.

Zapach jest bardzo intensywny, pudrowy. Dla mnie jest ok, ale osoby wrażliwe może przyprawić o ból głowy ;)

Wzór a'la meteoryty. Gdzieś przewinęła mi się opinia, że wzór to nie jedyne co ich łączy.
Choć nie lubię meteorytów, mam jedne i jedyne co robią to cieszą oko i nos. Zlinczujcie mnie, ale jedyne co ja widzę to brokat i tandeta zmieszane z marką, zapachem i fajnymi pudełkami. Być może prasowane dają lepszy efekt - nie wiem, zawsze zapominam obmacać. Meteoryty mają miliony fanów, ja nie wiem co jest fajnego w brokacie na całej twarzy, ale każdy ma prawo do wszystkiego i ja tutaj nic do tego nie mam ;) Oczywiście nie ma co porównywać produktu za kilkaset złotych do puderku za niecałe 20, poza tym to nie jest post o meteorytach więc może tu skończmy.
Tak czy inaczej wzór wygląda dobrze, kolory są wyraziste, ale nie mają absolutnie pigmentacji.
Po zmieszaniu dostajemy transparentną biel.
Niektórzy nakładają go na całą twarz - owszem, nadaje się do tego, aczkolwiek dla mnie jest zbyt drobinkowy i za mało satynowy, żeby używać go na całą twarz. Za to spisuje się fajne jako typowy rozświetlacz, ale nałożony niezbyt oszczędnie, bo wtedy ładnie tafluje i prawie nie widać drobinek. I mówię to ja, uczulony na drobinki ;) Lubię go, to naprawdę fajny rozświetlacz. Niestety ciężko uchwycić efekt na skórze, może jak będzie słońce to spróbuje coś poszaleć z aparatem. Jest to limitka, więc ciężko go jeszcze zdobyć, ale jak tylko macie możliwość to polecam.

-
edycja limitowana
dostępny był tylko w naturze
mocny zapach
nieznany skład

+
opakowanie
lusterko
wzór
efekt
małe drobinki



Pozdrawiam,
William Rhinestone





PS Czy was też doprowadza do szału, że post po dodaniu wygląda całkiem inaczej niż w edytorze ?

7 komentarzy:

  1. ja też nie rozumiem meteorytów..

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja uwielbiam meteoryty :D Mam 3 wersje kulkowe (Chic Beige, Pink Fresh i Gold Temptation) i 2 prasowane (Beige Lumineux i Nacre de Mers) Jedynie limitowane kuleczki mają brokat, sa bardziej błyszczące (np. Imperiale czy Gold Temptation) a te z podstawowej oferty nie. Prasowane na wierzchu są bardzo błyszczące, ale po 4-5 użyciach odsłania się niemal matowa warstwa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja natura jest tak uboga, że nie ma w niej Catrice:(:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Kamila - ja mam limitowane pszczoły, więc może stąd ten brokat ;) Choć jak macałem te ze stałej oferty to również miały konkretne drobiny.

    kobiecewariacje - ja do najbliższej natury mam jakieś 30km :(

    OdpowiedzUsuń
  5. u mnie też nie ma nigdzie catrice a poluję na cienie z limitki out of space =[


    ale puder rewelacyjnie wygląda =]

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana zostałaś nominowana!
    http://kolorwbuteleczce.blogspot.com/2011/07/make-up-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Natasza - te cienie fajnie wyglądają, ale słyszałem, że są bardzo średnie...

    zakręcona - dziękuję za TAG, ale jestem mężczyzną ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...