29 czerwca 2011

Skin Food Peach Sake Pore BB Cream SPF20 PA+













Opakowanie moim zdaniem jest ładne, cieszy oko. Utrzymane w nieco starodawnym,
'naturalnym' stylu. Tubka z pompką to bardzo wygodne i higieniczne rozwiązanie. Nie musimy przejmować się tym, że szklana butelka nam się potrzaska lub plastikowa pęknie i zarazem produkt nie ma dostępu powietrza, które ma na niego destrukcyjny wpływ. Pompka działa bez zarzutów - co więcej zauważyłem, że ma coś jakby próg na samym początku dzięki któremu możemy sobie wycisnąć maleńką ilość produktu delikatnie naciskając.














Z tyłu, jak to często bywa w azjatyckich kosmetykach, jedyne co nas spotka to mnóstwo krzaczków z co najwyżej kilkoma zdaniami po angielsku. Próżno szukać składu, który jesteśmy w stanie przeczytać. Szkoda.
Kolor który posiadam to 1, jest naprawdę jasny. Posiada zdecydowanie żółte tony z odrobiną brzoskwini. Może to być wybawieniem dla osób na których wszystkie BB creamy różowieją, bo nawet moja dość żółta cera nie wybija z niego różowych tonów. Poza tym krem naprawdę ma duże zdolności dopasowania się do cery.












Krycie niestety jest dość słabe, ujednolica cerę, pokrywa drobne niedoskonałości i sprawia, że większe są nieco delikatniejsze jednak nie pokrywa ich prawie w cale. Będzie idealny dla osób z cerą bez problemów gdyż zupełnie nie widać go na twarzy, a swoje robi. Niestety jeśli mamy wiele do ukrycia krem może nie spełnić naszych oczekiwań. Krycie jak już mówiłem jest słabe, co więcej niestety nie jest stopniowalne. Jeśli nałożymy więcej kremu punktowo zacznie on wyglądać nienaturalnie, zmiana dalej będzie tak samo widoczna i zarazem dodatkowo podkreślona. Bez korektora ani rusz.
Konsystencja bardzo mi się podoba, jest nieco wodnista, ale nie rzadka przez co kremik bardzo wygodnie się wklepuje. Tak, tak, wklepuje ponieważ uważa się, że wklepywanie jest jedynym poprawnym sposobem nakładania BB creamu. Wiele osób jednak normalnie rozsmarowuje kremy rękoma czy nawet używa pędzli. Wszystko zależy od was. Wklepany kremik po prostu lepiej się wchłania, nieco lepiej kryje i daje zazwyczaj ładniejsze wykończenie.
Krem ma obłędny zapach, zapewne nie każdemu się on spodoba, ale jak dla mnie to piękna brzoskwinka.
Jeśli chodzi o obietnice producenta wygląda to tak - krem niby jest do cery tłustej i problematycznej, ma wygładzać cerę, kontrolować wydzielanie sebum i zakrywać niedoskonałości. Nie do końca się z tym zgadzam. Krem bowiem nie matuje, nie wpływa na wydzielanie sebum i ogólnie daje dość świetliste wykończenie więc przy tłustej cerze trzeba go zdecydowanie przypudrować. Wykończenie nie jest tak świetliste jak w przypadku innych kremów po których cera wygląda wręcz na tłustą, ale daleko mu do matu. Mimo wszystko nie widzę przez to uszczerbku jeśli chodzi o trwałość makijażu. No i w końcu z założenia BB cream to połączenie kosmetyku pielęgnującego z make up-em, a praktycznie po każdym kremie zostaje choćby jakaś satyna, producent też nie obiecuje nam matu.
Jednak idąc dalej - co mnie w nim urzeka ? Poza tym co już wymienione kremik zdecydowanie nie zapycha i wydaje mi się, że ma dobry wpływ na pory. Odkąd go używam moje rozszerzone i zanieczyszczone pory wyglądają jakby troszkę lepiej.
Ochrona przeciwsłoneczna jest ok, jednak większość BB kremów ma dużo wyższe filtry. Poza tym uważa się, że większość filtrów w kremach BB nie jest stabilna więc polecam nadal używać swojego.
Dodam jeszcze jedną rzecz, która na początku mnie zdziwiła - musiałem wycisnąć ok 20 pompek powietrza zanim pojawił się krem - nie martwcie się tym, to częste w Azji, że 1/3 tubki to powietrze, być może chodzi tu o to, by zachęcić kupującego wielkością opakowania ? Nie wiem.
Warto też pamiętac o tym, że jeśli na opakowaniu jest data, to w Azji podaje się datę produkcji, a nie ważności, więc bez paniki :)
I to chyba wszystko, nie wiedziałem nawet od czego zacząć tą recenzję i mam nadzieje, że o wszystkim pamiętałem.


Pozdrawiam,
William Rhinestone

2 komentarze:

  1. Mi też podoba się opakowanie:) I faktycznie wygląda na fajny, naprawdę jasny odcień. Jednak ja wolę krycie od średniego do mocnego, więc zapewne nie podszedłby mi.
    Probowales moze jakiegos fajnego, mocniej kryjacego BB creamu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm, tony moly cutie beauty 01 tomboy chris kryje dużo lepiej do tego można krycie trochę stopniować, ale na razie nie polecam bo nie przeszedł jeszcze wszystkich testów ;) Ogólnie jest całkiem spoko, mimo dziwnego koloru dobrze się dopasowuje i daje ładne wykończenie bliskie matowi. Choć wykończenie też zależy od tego czy kładziemy na zwykły krem czy suchą skórę.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...