Wspomnę wam o cieniach jeszcze raz, dlatego, że zmieniło się trochę moje nastawienie do nich. Wydaje mi się, że producent nie do końca określił przeznaczenie tego produktu, bo jako cienie same w sobie moim zdaniem nie sprawdzają się najlepiej, ale za to wszystkie trzy są bardzo fajnymi bazami pod nie ! Szczególnie tutaj zwracam uwagę na czarny cień, szerzej znany jako porażka balleriny, gdzie myślałem, że nadaje się tylko do wyrzucenia, a jednak w roli bazy bardzo pozytywnie mnie zaskoczył.
Widać różnicę, prawda ? Cień essence sam w sobie daje szarawy kolor (naprawdę polecam nakładać go mało), ale nałożony na niego cień 'suchy' jest ładnie podbity i pogłębiony.
Pozdrawiam,
William Rhinestone
Faktycznie ;O
OdpowiedzUsuńJa właśnie z takim zamierzeniem kupiłam ten cień.:)
OdpowiedzUsuńeh, no to nic, trzeba iść do natury.. okrutnyś!
OdpowiedzUsuń